Bartłomiej Brat Oleś  feat. Kenny Werner | Marcin Oleś

Shadows


Kenny Werner – piano

Marcin Oleś – double bass

Bartłomiej Brat Oleś – drums


1. Discovery

2. White tree

3. Good news

4. Green water



Compositions: Bartłomiej Brat Oleś; 4 Marcin Oleś

Recorded December 7, 8 2005; Fenommedia 2006 FM 06-005

I have been always interested in a piano trio, as  a jazz formation, having a long tradition and colourful history. Literally hundreds of recordings have been made, to begin with Art Tatum to Bill Evans and Cecil Taylor.


I have always been intrigued by the piano’s restrictions in the creation of personal and original style and sound, far removed from the versatility of the clarinet or saxophone. Only the extremely talented pianist is able to create an individual sound.


The creation of this project has been based on participation of Kenny Werner, who has achieved this, an individual style that is essential to its success. His playing has fascinated me since I experienced the spatial qualities and uniqueness of his sound. His improvisations don't contain a single unnecessary note. Kenny is a man blessed with an unbreakable inner calm.


Our collaborations both in the recording studio and at live performances were intense but full of harmony and creative atmosphere.


Album Shadows is the next step in the evolution of my research into improvisation. This music is unconstrained and devoid of routine, demanding that the author be himself.


They say ‘even if you travel far and wide, you won’t escape your shadow’ but the music that is in your mind must see the light of day sooner or later …


Bartłomiej Brat Oleś





According to psychologist Carl Jung, certain aspects of the personality are rarely acknowledged by the conscious mind, but make themselves known symbolically through dreams. One such manifestation, the Shadow, represents attributes that are instinctive and have been repressed. Recognizing the Shadow's presence may help bridge the gap between the Ego and the Self, leading to a greater awareness of one's creative impulses.

Pianist Kenny Werner, whose influential book Effortless Mastery is widely used as a textbook in music pedagogy, has much to add about breaking down the barriers of artistic expression. He believes that an education is a necessary evil that provides the rudiments of technique but also restricts individuality. Mastery offers various methods to eliminate those restrictions, allowing the artist to unmask the secret forces that drive spontaneous creation.

There are no apparent creative obstructions as Werner joins Polish drummer Bartlomiej "Brat" Oles on the latter's recording Shadows, which also features Brat's brother Marcin on bass. Having always wanted to attempt a piano trio album, Brat could not have arranged for a more archetypal proponent of the format than Werner, for whom the trio has long been the group setting of choice.

Brat wrote all of the compositions excluding Marcin's "Green Water," which appeared previously on the bassist's own quartet recording Walk Songs and already sounds like a standard. A fine composer and highly skilled drummer, Brat nevertheless refuses to showboat: Shadows is arguably a platform for Werner, with the Oles brothers providing a typically solid foundation.

This is not to suggest that Werner, a seasoned player who offsets his boundless originality with tasteful restraint, eclipses his bandmates in any way. Few bass players strive for the kind of lyricism with which Marcin performs his solos, and Brat's exquisitely nuanced drumming makes hearing the disc through headphones a must.

A sense of balance between light and dark is maintained throughout the recording; for example, "Good News" navigates a bumpy emotional terrain, but its lively and subdued sections are held together by a sly thematic unity. Whenever the need arises, the group swings something fierce, so it's regrettable that the disc mellows a bit too early; however, this is more a result of track sequencing than of content.

The title of the closing track, "It's Only a Dream," is somewhat ironic given the importance that dreams have to artistic expression; witness surrealism, or virtually the entire medium of cinema. If dreams are where the imagination is free to roam, unbound by the neuroses of the conscious mind, then Shadows is, indeed, only a dream.


AllAboutJazz / Brad Glanden



  1. 5.Shadows

  2. 6.Shape & shade

  3. 7.Blanka Centauri

+. It's only a dream

LINERNOTE

Trio fortepianowe zawsze interesowało mnie jako formacja jazzowa, mająca długą tradycję i barwna historię. Powstały przecież setki nagrań w tej konfiguracji instrumentalnej, od Arta Tatuma przez Billa Evansa, na Cecilu Taylorze skończywszy.


Nurtującym mnie zawsze problemem były ograniczenia fortepianu w kreacji oryginalnego, osobistego stylu i barwy dzwięku, dalekie od możliwości jakie posiada klarnet czy saksofon. Wykreowanie indywidualnego brzmienia udaje się jedynie wybitnym pianistom.


Podstawą do stworzenia tego projektu było zaproszenie Kenny Wernera – artysty, któremu ta sztuka się udała. Jego gra fascynuje mnie, od kiedy pamiętam niepowtarzalnością brzmienia i przestrzenią – w jego improwizacjach nie ma tysięcy niepotrzebnych nut. On sam jest człowiekiem o niesamowitym spokoju, którego chyba nic nie jest w stanie zburzyć.


Nasze spotkanie było pełne skupienia, harmonii oraz twórczej atmosfery zarówno podczas sesji nagraniowej i koncertów.


Album Shadows jest kolejnym krokiem w moim poszukiwaniu dróg muzyki improwizowanej. Muzyki pełnej swobody, nieznoszącej rutyny, kategorycznie wymagającej od artysty bycia sobą.


Jak powiadają choćbyś wyjechał daleko, od swego cienia nie uciekniesz a muzyka która kłebi się w głowie wcześniej czy później musi ujrzeć swiatło dnia...

Bartłomiej Brat Oleś



...Bracia Oleś są zbyt awangardowi dla miłośników mainstreamu i zbyt poukładani dla awangardzistów. Zajmują na polskiej scenie miejsce dziwne. Jak zresztą wszyscy, którzy są zdolni, konsekwentni w artystycznych wyborach i niepodatni na muzyczna chałę. Światowa czołowka z Theo Jorgensmannem, Davidem Murrayem i Kenem Vandermarkiem, grywa i nagrywa z nimi chętnie. Ostatnio to grono powiekszyło się o Kenny'ego Wernera. Dla mniej wtajemniczonych to pianista z ostatniej płyty Nigela Kennedy'ego, dla lepiej zorietowanych - jeden z największych ekspertów nowoczesnej pianistyki w USA [podobno sam Herbie Hancock czasem zasięga jego rad]. Na płytę "Shadows" poza jednym utworem złozyły się muzyczne szkice Bartłomieja Olesia. I własnie w repertuarze upatrywałbym najwiekszej siły tej płyty. Bo ze zderzenia muzykalności Wernera z utworami o niekoniecznie stricte jazzowym charakterze powstało nagranie wyjątkowe. Są tu i intrygujące tematy, i fascynujące improwizacje, oryginalność muzycznych myśli oraz imponujący balans pomiędzy tym co zapisane, i tym co wyimprowizowane. Jest tu teź, rzadko spotykana na współczesnych płytach dbałość, aby grać tylko najważniejsze dźwięki. Chciałoby się powiedzieć, że jest tu wszystko co powinno być w nowoczesnym fortepianowym trio. Jest jednak coś więcej. Rodzaj tajemnicy: wraźenie przy każdym kolejnym odsłuchu, jakbyśmy znów mieli do czynienia z nieznanym nam wczesniej nagraniem.


Maciej Karłowski

Dziennik



Sobotni koncert laureatów przerodził się w koncert gwiazd. Po młodych jazzmanach na scenie pojawili się bracia Olesiowie oraz towarzyszący im amerykański pianista Kenny Werner. Artyści zaprezentowali swój najnowszy program "Shadows", złożony głównie z kompozycji perkusisty Bartłomieja Olesia (nagrany niedawno materiał ukaże się na początku przyszłego roku). Było to spore zaskoczenie. Słynący z mocnych freejazzowych produkcji bracia zwrócili się tym razem w stronę muzyki o łagodnych, pastelowych niemalże brzmieniach. Dominuje w niej kameralna cisza, dyktowana pierwszoplanową rolą pianisty Wernera, choć są też chwile większych emocji, wywoływane przede wszystkim dynamiczną grą perkusji. Zastanowić się jednak trzeba, czy to aby na pewno dobry kierunek, czy może raczej krok wstecz, w stronę łagodnej, znacznie łatwiejszej w odbiorze, a przez to mającej szansę zdobycia większej popularności muzyki.

Tomasz Jakub Handzlik

Gazeta Wyborcza



Duże, skromne trio

Kiedy Kenny Werner zaczął do rytmu stukać dłonią w pudło fortepianu, widać było, że po prostu dobrze mu się współpracuje z braćmi Olesiami. A owocem tejże współpracy była nie narzucająca się, choć niezwykłej urody muzyka.
Piątkowy koncert, który odbył się w Scenie Na Piętrze, był godnym zakończeniem tegorocznego cyklu "Made in Jazz". Świetny amerykański pianista Kenny Werner oraz bracia Marcin i Bartłomiej Olesiowie zagrali znakomitą, piękną muzykę. Muzykę nie udającą niczego, nie ustawiającą się w kolejce po zaszczyty ani uwielbienie mas. Muzykę, w której ważna jest harmonia, oddech, która jest autentyczną rozmową między artystami.
Tym razem nie było, jak w poprzednie wieczory cyklu "Made in Jazz", tłumów słuchaczy. Nikomu to jednak chyba nie przeszkadzało. Panował dość kameralny nastrój bliskości i bezpośredniości. Tego, co chyba w jazzie (i nie tylko w nim), najważniejsze - nieudawanego, pełnego emocji, choć dalekiego od egzaltacji muzykowania.
Marcin i Bartłomiej Olesiowie mają na koncie już sporo doświadczeń wynikających ze spotkań ze znakomitymi muzykami, z charyzmatycznymi artystycznymi osobowościami. Granie z Kenny Wernerem było więc po części dalszym ciągiem ich muzycznych fascynacji, poszukiwań, doświadczeń. Również dlatego, że ten znakomity muzyk zgodził się zagrać kompozycje obu braci. Że odnalazł w nich najwyraźniej inspirację i wyzwanie. Te ostatnie cechy było słychać w jego graniu - pełnym skupienia i zarazem lekkości.
Kenny Werner klika dni wcześniej, zanim przyjechał na krótko do Polski, nagrywał z Ronem Carterem i Jackiem De Johnette'em. To świadczy o klasie muzyka, którego w piątek gościliśmy. Ale jeszcze lepiej świadczą o nim dźwięki, które zagrał w Scenie Na Piętrze. A był to rzadki pokaz skromności i pokory przy wybitnych umiejętnościach technicznych i fantastycznej zdolności do budowania muzycznego napięcia. Pięknego grania - bez kaskad dźwięków, oszałamiających temp czy awangardowego języka - raczej jasnym, prostym tonem.
Doskonale współtworzyli tę całość Olesiowie. To, że między sobą rozumieją się w pół słowa albo i bez słów - wiadomo doskonale. Ale to szczególne porozumienie, które osiągnęli z Wernerem, świadczy o ich prawdziwe klasie, o umiejętności słuchania i autentycznej gotowości do muzycznej współpracy.
Bodaj dwa dni przed poznańskim koncertem wszyscy trzej muzycy spędzili w studiu, realizując nagrania na przyszłą płytę. Chciałoby się jej już posłuchać.

Tomasz Janas

Gazeta Wyborcza